Pierwszy wpis o kolonii urzędniczej opowiedział o jej początkach w latach 1929–1930, potem było parę słów
o ciekawostkach związanych z początkami kolonii. Najwyższa pora, żeby wrócić do tematu i opisać dalsze losy tej części naszej dzielnicy.

Od razu powiedzmy, że te losy nie były łatwe: wspomniany w poprzednim wpisie światowy kryzys gospodarczy dotarł także do Ligoty
w ten właśnie sposób, że zablokował planowaną inwestycję na dobrych parę lat. Prawdopodobnie w pierwszej połowie lat trzydziestych na kupionej od księcia pszczyńskiego parceli niewiele się działo. Planowano, wytyczano, wycinano drzewa –
i na tym koniec. Sporo światła na te pierwsze plany zagospodarowania rzuca broszura nieznanego autora, odnaleziona
i udostępniona mi przez jednego
z Czytelników bloga (bardzo dziękuję!). Wydana po francusku i polsku książeczka „Kolonja mieszkaniowa w Katowicach-Ligocie” znajduje się w Bibliotece i Archiwum ONZ w Genewie. Została wydana po 1930 r., prawdopodobnie w 1931 lub 1932.
Autor przewidywał, że w kolonii powstanie 550 mieszkań, co stanowiłoby potężny zastrzyk dla rozwijającego się miasta
i dlatego ligocka inwestycja powinna mieć pierwszeństwo przed wszystkimi innymi. Wybór miejsca tłumaczył brakiem fedrujących kopalń – pola węglowe, które eksploatowała kopalnia „Wujek” nie sięgały tak daleko na południe i dzięki temu można tu było bezpiecznie budować. Zwracał też uwagę na względnie czyste powietrze, wynikające z oddalenia od hut, koksowni i hałd.
Projektowane ponad pół tysiąca mieszkań miało powstać w domach jednorodzinnych (92), szeregowych (141 większych i 16 mniejszych) i blokach. Te ostatnie miały okalać kolonię, znajdując się na jej obwodzie od strony zachodniej (Wileńska), północnej (Panewnicka) i wschodniej (Piotrowicka); granicą południową miała być ul. Śląska. Zabieg ten osłoniłby od wiatru mniejsze budynki w centrum, nie zabierając im jedocześnie światła słonecznego. W nieoczekiwanym dla nas dziś miejscu zaplanowano szkołę: miała się znajdować w pobliżu dzisiejszego targu, przy ul. Mazowieckiej. Między Mazowiecką a Poleską zaprojektowano centralny plac,
a sama Poleska miała dzielić kolonię na część północną i południową. Optymistycznie założono, że wszystkie prace – wytyczenie ulic, budowa kanalizacji, wodociągów i w końcu całej kolonii zajmie dwa lata.

Mijały kolejne lata a kolonii nadal nie było. W końcu w marcu 1933 r. powołano Kierownictwo Budowy Wojewódzkiej Parceli w Panewnikach; rozpoczął się też wyręb lasu i wytyczanie ulic. Trzy lata później, wiosną 1936 r., zakończono prace związane z przygotowaniem infrastruktury przyszłego osiedla (wodociągi, karczowanie, wytyczenie dróg). 19 marca tego roku Śląska Rada Wojewódzka zatwierdziła regulamin w sprawie wytyczania działek i estetyki budynków. Zrezygnowano z pierwotnego planu, aby kolonia była inwestycją Urzędu Wojewódzkiego – działki miały zostać sprzedane indywidualnym nabywcom. Efektem było porzucenie projektu mieszanej zabudowy wielo- i jednorodzinnej. Wytyczono 193 działki, 186 wystawiono na sprzedaż. Ich przeciętna powierzchnia wynosiła 800 metrów kwadratowych, cena – od 4 do 5,50 zł za metr. Do wybuchu wojny zabudowanych (lub w trakcie budowy) było 89 działek. Na pozostałych III Rzesza wybudowała tzw. stodoły, a po wojnie sprzedano i zabudowano resztę parceli.
Tak się świetnie złożyło, że możemy zerknąć w przeszłość i zobaczyć kolonię urzędniczą w budowie. Dołączone fotografie mogły zostać wykonane w okresie od 1938 r. do 1946 r.; niektóre mogę datować dość dokładnie, niektóre tylko w przybliżeniu. „Akcja” większości rozgrywa się na dworze w rejonie ulic Wileńskiej, Bronisławy i Śląskiej, ale na kilku uwieczniono wnętrza ówczesnych mieszkań. Zatem – zacznijmy tę podróż
w czasie!
Jedno ze starszych zdjęć zostało wykonane na ul. Wileńskiej, obok posesji nr 13 w pierwszej połowie 1940 r. Jest robione w stronę ul. Panewnickiej (i targu, którego jeszcze wtedy nie było). Dziś nie da się już zrobić takiego ujęcia (próbowałam!) – wzdłuż płotu rosną drzewa i krzaki, skutecznie zasłaniając widoczne tutaj domy.

Kolejne mogło zostać zrobione między 1938 a 1940 r. Widzimy na nim moich pradziadków, Waleskę i Ignaca,
w mieszkaniu na ul. Huculskiej. Widać też na nim jeden ze wspanialszych wynalazków ludzkości – piec węglowy 🙂

Następne zdjęcie zostało szczęśliwie opisane przez mojego dziadka datą 24 kwietnia 1942 r. Był to dzień jego urodzin, więc tłumaczy to obecność większej liczby osób z rodziny. Fotografia została zrobiona przy ul. Wileńskiej, a w tle widać budujące się „stodoły” przy Bronisławy. Wydaje mi się, że ta z prawej strony to dziś Bronisławy 14–16 (albo ewentualnie 18–20).

Sądząc po ubraniach osób uchwyconych przez fotografa, kolejne trzy zdjęcia zostały zrobione tego samego dnia. Na pierwszym i drugim jest ta sama perspektywa, tłem trzeciego jest widok w stronę ul. Panewnickiej
i bazyliki – z lewej strony widać nawet czubki wież.



Przenieśmy się teraz na prawdziwy plac budowy. Fotografie poniżej zostały nam wszystkim podarowane przez p. Zbigniewa Swobodę, Ligocioka, którego dziadek pracował przy wykonaniu kanalizacji do „stodół”. Ernest (Ludwik) Swoboda był cieślą i podmistrzem budowlanym, swoje kursy zawodowe kończył w latach dwudziestych ubiegłego wieku. Mieszkał w Ligocie i pracował w swoim fachu, a my możemy dziś podziwiać, jak to wyglądało 80 lat temu. Na dwóch pierwszych zdjęciach – prace przy ul.Bronisławy 30 (w tle widać wieże bazyliki):


Kolejne miejsca są już trudniejsze do zidentyfikowania, ale albo nadal jest to Bronisławy, albo okolice Śląskiej 30 – 33:




To na koniec jeszcze rzut oka na wnętrza. Mam takie trzy zdjęcia z mieszkania przy ul. Wileńskiej, gdzie zobaczycie i kachlok, i ausgus i typowy byfyj (dla gości spoza kręgu ślonskij godki: piec, zlew, kredens).



Źródła:
Kolonja mieszkaniowa w Katowicach-Ligocie (https://archives.ungeneva.org/mhqw-f7a8-nm2s)
J. Ziembiński, Kartka z dziejów nowoczesnych Katowic – powstanie „Wojewódzkiej Parceli w Panewnikach” (Nowa Ligota) [w:] Kronika Katowic ’83, t. 1, red. L. Szaraniec, A. Niesyto, 1984, s. 65–76.