Fürstenhof. Możliwości

Jako się rzekło na zakończenie pierwszego wpisu o Fürstenhofie, plany i ambicje pomysłodawcy i twórcy tego lokalu, Roberta Günthera, były imponujące. Zanim jednak przejdę do ich przedstawienia, chcę na chwilę wrócić do sprawy daty początków całego przedsięwzięcia. Pan Mateusz, jeden z czytelników bloga (pozdrawiam :-)) zwrócił uwagę, że
w opracowaniach na temat Ligoty funkcjonuje data 1877 roku jako czas powstania Fürstenhofu/Waldschlösschen. Jest tak rzeczywiście, natomiast brakuje informacji, skąd ta data się wzięła. Sądzę, że jest to jakieś nieporozumienie; wskazują na to po pierwsze materiały wykorzystane w poprzednim wpisie, jednoznacznie wskazujące na pojawienie się Fürstenhofu
w latach 1899–1900. Po drugie, jak zauważył pan Mateusz – na mapach z lat osiemdziesiątych XIX wieku nie ma naszego lokalu. I po trzecie wreszcie, najwcześniejsze pocztówki z reprodukcją kompleksu restauracyjno-wypoczynkowego Fürstenhof/Waldschlösschen pojawiają się na początku XX wieku i podpowiadają pytanie: skoro takie cudo stało
w Idaweiche przez całą ostatnią ćwierć wieku poprzedniego, to dlaczego nikt się nim wtedy nie interesował?

Wracając teraz do naszego cuda, to zanim wyliczę, czego tam nie było – popatrzmy sobie na nasz hof, uwieczniony na licznych kartach pocztowych (wszystkie pochodzą ze zbiorów Muzeum Historii Katowic).

Budynek główny Fürstenhofu na pocztówce (ze zbiorów Muzeum Historii Katowic)
Na pierwszym planie tzw. nebengebaude, na drugim – budynek główny (ze zbiorów Muzeum Historii Katowic)
To zdjęcie późniejsze, o czym świadczy sztucznie zrobione obniżenie terenu do dzisiejszej ul. Franciszkańskiej (ze zbiorów Muzeum Historii Katowic)

Kompleks miał się składać z dwóch budynków: głównego (Hauptgebäude) i przyległego (Nebengebäude) oraz parku
z licznymi atrakcjami: placem zabaw, stawem, miejscem na otwarte koncerty, picie kawy, z dróżkami do spacerowania itp.
Wszystko zostało ujęte na planach architekta Edmunda Trossina:

Fragment planu kompleksu Fürstenhof z 1899 r., widoczny plac zabaw, szałas/pawilon ze słomianym dachem i ławki (AP Pszczyna, jednostka nr 4602)
Fragment planu kompleksu Fürstenhof z 1899 r. z miejscem do parkowania dla dorożek, wejściem do stajni i bocznym budynkiem (AP Pszczyna, jednostka nr 4602)
Fragment planu kompleksu Fürstenhof z 1899 r., gdzie widać oba budynki i miejsce na koncerty pod gołym niebem (AP Pszczyna, jednostka nr 4602)

Sporo o lokalu i jego wyposażeniu dowiadujemy się z dokumentów ubezpieczeniowych z 1899 r. oraz wyceny wartości nieruchomości, dokonanej w 1929 roku. W tym drugim dokumencie oprócz dokładnego opisu danego pomieszczenia podano też rok jego budowy (co, jak zobaczymy, znów wyklucza rok 1877).

Ubezpieczenie zawarł Robert Günther na okres pięciu lat, od 25 października 1899 r. do 25 października 1904 r., na kwotę 178 677 marek.

Fragment ubezpieczenia lokalu z 1899 r. (AP Pszczyna, jednostka nr 4598)

Objęło ono budynek główny (Hauptgebäude) z przybudówką, kolumnadą, holem, pomieszczeniem ze sceną oraz tylną dobudówką, a także budynek sąsiedni (Nebengebäude). Ponadto ubezpieczono wieżę widokową (!), amfiteatr, domek na łódki/kajaki, pawilon ogrodowy i szałas, kryty strzechą; wszystkie pozostałe, wcześniej wymienione budynki miały „twardy”, drewniany dach. Wszystko to było ogrodzone 823 metrami drucianego płotu opartego na słupach (w płocie były dwie duże bramy) i 43 metrami płotu drewnianego, a dziesięć mórg dzierżawionego od księcia lasu pełniło rolę parku (który też był ubezpieczony).

Podkreślono też, że w restauracji jest możliwość urządzania koncertów oraz scena/estrada na przedstawienia teatralne. Zgodnie z ogólnymi warunkami ubezpieczenia tego typu imprezy mogły się odbywać o ile:

– nie będzie się używało żadnych fajerwerków, ogni bengalskich i tym podobnych;

– na scenie/estradzie zawsze będzie dostępny wystarczająco duży i pełny zbiornik na wodę;

– godzinę po zakończeniu każdego spektaklu/przedstawienia/koncertu będzie przeprowadzona kontrola pomieszczeń teatru i estrady;

– urządzenia do oświetlenia i ogrzewania będą zgodne z zaleceniami policyjnymi (pewnie coś w rodzaju atestu).

Dwa dni później (27 października 1899 r.) zawarł Günther jeszcze ubezpieczenie od pożaru. Najciekawsze wydaje mi się wyposażenie, jakie przy tej okazji wymieniono w głównym budynku:

– silnik prądu stałego z wyposażeniem

– dwie pompy: jedna ręczna, a druga opisana jako „Riemenpumpe” (nie mam pewności, ale chyba chodzi o pompę
z tłokiem)

– żelazna chłodnia

– mała ręczna winda do przewożenia potraw między piętrami

– tablica rozdzielcza z wyposażeniem

– żelazny zbiornik na wodę z drewnianym pokryciem/obudową.

Fundamenty i piwnica, jako leżące poniżej terenu, zostały wyłączone z ubezpieczenia, natomiast wodociąg i elektryczna instalacja oświetleniowa, znajdujące się w głównym budynku – włączone.

Pomyślmy: elektryczność, wodociąg, toalety, winda – w Idawieche, w której światło się ciągle jeszcze zadmuchiwało a nie gasiło, do wychodka wychodziło, a gdyby ktoś chciał zamontować sobie kran – to ewentualnie dla ozdoby… Budowa musiała budzić ciekawość, może i nadzieję na miejsca pracy „w turystyce”. Włączmy teraz wyobraźnię i sprawdźmy, jak to wszystko mogło wyglądać w najlepszych latach – a więc prawdopodobnie do wybuchu I wojny światowej.

Wspomniana już wycena Waldschlösschen z 1929 r. wymienia i opisuje dość dokładnie budynki kompleksu i ich zawartość. Na marginesie uwaga: wycena dotyczy wartości lokalu z 1915 roku, ale nie będziemy się pochylać nad tymi zawiłościami, bo interesuje nas coś innego. Tak więc: po pierwsze mamy oczywiście główny budynek, ceglany,
o wymiarach 15 na prawie 25 metrów z salą restauracyjną, kuchnią, toaletą, mieszkaniami i balkonem ze zdobionego drewna w szczycie budynku (balkon i taras widać dobrze na pocztówkach). Wysokość – 10 metrów do gzymsu,
a z ozdobnymi iglicami 15,5 metra. W środku podłogi drewniane albo pokryte drewnem lub linoleum, na zewnątrz trzy piorunochrony. W budynku znajdowała się sień o wysokości ponad dziesięciu metrów oraz dwa pomieszczenia
z toaletami: jedno o powierzchni 2,20 na 2,40 m, a drugie – 2,20 na 3,65. Rok budowy wszystkiego: 1900 i 1905 (młodsze były te drugie toalety). W 1906 r. dobudowano jeszcze niewielkie pomieszczenia, które były wejściami do toalet i do sieni. Ważną częścią tego domu była duża sala (13 na prawie 19 metrów), z parkietem; z nią z kolei sąsiadowało pomieszczenie ze sceną – rocznik 1900, o wymiarach 4 na prawie 13 metrów. Do tego wszystkiego „doczepiona” była jeszcze przybudówka z 1900 roku, o powierzchni 13 na prawie 4 metry, z dachem i iglicami sięgającymi na wysokość ponad 15 metrów. Dach był wsparty od jednej strony na drewnianych zdobionych filarach, podobnie balustrada na fasadzie (też na pocztówkach widoczna).

Drugi dom, określany jako boczny lub sąsiedni, też wybudowano w 1900 roku. Jego przeznaczenie było jak się wydaje mniej wzniosłe – to znaczy nie było tam miejsca na żadne przedstawienia i koncerty, ale za to znajdował się tam „ordinär Schank” – czyli powiedzmy zwykła, ogólnodostępna knajpa. Oprócz sali restauracyjnej była tam spiżarnia, kuchnia i punkt pocztowy. Budynek ten razem z dobudówką był niższy niż główny lokal, ale też ceglany i z przynajmniej jednym ozdabianym balkonem. W 1905 roku dobudowano toalety i bufet oraz kolumnadę z powozownią; te ostatnie, które trudno mi sobie wyobrazić, zostały według cytowanego tu dokumentu odnowione w 1921 r.

Widać – zarówno z opisu, jak i zachowanych ilustracji, że to miejsce miało potencjał; w takim zresztą celu zostało stworzone.

Fragment pisma w sprawie przygotowania imprezy kolejowej w 1901 r. (AP Pszczyna, jednostka nr 4598)

W aktach dotyczących Fürstenhofu zachowała się korespondencja o planowanej naprawdę wielkiej imprezie, jaką pod koniec czerwca 1901 r. chciała tam zorganizować dyrekcja kolei katowickich. Spodziewano się 3–4 tysięcy gości (tak, to nie pomyłka) i ówczesny manager lokalu stanął przed poważnym problemem i wręcz groźbą kompromitacji: miejsca siedzące miał tylko dla połowy tego tłumu. Szukał więc m.in. za pośrednictwem browaru
w Tychach stołów, krzeseł i ławek do ogrodu, bo na imprezie miała być cała kolejowa wierchuszka z dyrektorem (Eisenbahnpräsident) oraz członkami różnych rad i urzędów. Bano się, że ewentualne złe wrażenie negatywnie wpłynie na rozwój i przyszłość całego interesu i nie będzie chętnych do podobnych dużych uroczystości. Bardzo szkoda, że nie wiadomo, jak się to skończyło; w aktach nie ma jednak żadnych listów z pretensjami, przerzucaniem się odpowiedzialnością za porażkę itp., z czego wnioskuję, że doroczne letnie święto kolei było udane.

W 1903 r. z kolei szykowano spotkanie Towarzystwa Śpiewaczego z Ligoty, które chciało zorganizować wieczór rozrywki. Nic niestety więcej nie wiadomo na ten temat, poza tym, że były jakieś kłopoty z niedokończoną sceną
i pomieszczeniem dla orkiestry.

4 maja 1907 roku w hofie odbyła się impreza Towarzystwa Technicznego, tzw. Maikränzen. Święto funkcjonuje do dziś, pretekstem do jego obchodzenia jest wiosna, a głównym bohaterem – majowe wieńce, robione z gałęzi drzew iglastych
i przyozdabiane kolorowymi wstążkami. Wesołym spotkaniom towarzyszą tańce i śpiewy oraz zastawione stoły – i nie inaczej było na ligockim spotkaniu techników.

Technischer General-Anzeiger für den Oberschlesischen Industrie-Bezirk, 15 V 1907, Jg. 13, No. 16, s. 5

Ich branżowe czasopismo donosiło o dużej liczbie członków i gości przybyłych do Fürstenhofu, którzy po wspólnej kolacji tańczyli i śpiewali oraz przechadzali się po restauracyjnym ogrodzie w świetle „bengalischer Beleuchtung” (prawdopodobnie zimnych ogni). Młodzież miała karuzelę, huśtawkę i strzelnicę (gdzie to tam stało…?).

Restauracja służyła też miejscowym, o czym już kiedyś napisałam tutaj.

W 1918 r. lokal był gospodarzem bardzo ciekawego wydarzenia. 27 listopada – czyli dwa tygodnie po odzyskaniu przez Polskę niepodległości – miał się tam odbyć wiec wyborczy i wybory delegatów z powiatu pszczyńskiego na polski sejm dzielnicowy. O tym się mało mówi, a rzecz była niezwyczajna: był to jednoizbowy parlament dla Polaków mieszkających na terenach pozostających jeszcze w granicach Niemiec – jak właśnie Śląsk czy Wielkopolska.

Głos Śląski, 26 XI 1918, nr 142, s. 4

Sejm zebrał się w Poznaniu na początku grudnia 1918 roku, obradował trzy dni właśnie o sprawach Polaków
w Niemczech, a wśród prawie 1400 posłów było 129 kobiet, bo miały one czynne i bierne prawo wyborcze. I skorzystały
z niego wtedy pierwszy raz, bo wybory do polskiego Sejmu odbyły się później, w styczniu 1919 roku. I to w naszym Fürstenhofie takie rzeczy! Z powiatu pszczyńskiego wybrano 39 delegatów (dla zaintrygowanych – strona ze spisem delegatów: http://sejm-dzielnicowy.ptpn.poznan.pl/alfabetyczny-spis-delegatow/)

Kolejny wpis będzie o kłopotach, z jakimi borykali się zarządcy, goście i mieszkańcy Fürstenhofu. Kto by pomyślał, że te dwa mijane przez nas obojętnie budynki na początku Franciszkańskiej są taką kopalnią tematów…

Źródła:

Archiwum Państwowe w Pszczynie, zespół „Akta gruntowe”, jednostki 4598, 4602 i 1412

Technischer General-Anzeiger für den Oberschlesischen Industrie-Bezirk, 15 V 1907, Jg. 13, No. 16

Głos Śląski, 26 XI 1918, nr 142

Karty pocztowe ze zbiorów Muzeum Historii Katowic

2 komentarze

  1. 1877 taka data widnieje na murze budynku od strony tunelu

    Mój Tata tam przed 1945 mieszkał

    1. Author

      Hm, to ciekawe. Może był tam jakiś budynek, zaadaptowany lub przebudowany później na lokal. Data nie wzięła się znikąd i sugeruje, że było tam wcześniej jakieś życie – pytanie, jakie. Dzięki za wskazówkę. Ot, nowa zagadka…

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *