Fürstenhof. Przełomy

W poprzednich wpisach o Fürstenhofie (tutaj, tutaj i tutaj) dobrnęliśmy, ja i Czytelnicy, mniej więcej do połowy pierwszej dekady XX wieku. Pod koniec tego dziesięciolecia w „życiu” lokalu pojawili się nowi dzierżawcy, małżeństwo Herman
i Elżbieta Drechsel.

AP w Pszczynie, jednostka nr 1733

W przeciwieństwie do poprzedników, wytrzymali w Waldschlösschen (bo lokal nosił wtedy także taką nazwę) kilka dobrych lat, o czym świadczą kolejne umowy zawierane z nimi przez zarząd dóbr książęcych. Najmowi podlegały, jak poprzednio, dwa budynki i ogród. Z ciekawostek można odnotować, że węgiel niezbędny do ogrzewania miał być kupowany w kopalniach księcia, a prąd – u dostawcy wskazanego przez zarząd. W pierwszej umowie z 1909 roku określono nawet cenę piwa, które miało być sprzedawane za 15 fenigów (0,35 litra) i 10 fenigów (0,25). Żebyśmy mieli porównanie – popularny dziennik „Górnoślązak” kosztował markę i 80 fenigów, a za 100 kilogramów jęczmienia płacono od 14,30 do 15 marek. Dzierżawcom pozwolono ponadto na trzymanie nie więcej niż dwóch świń i kilku sztuk drobiu pod warunkiem, że zwierzęta nie będą się wałęsały po parku.

Mapka Ligoty z 1914 r. (AP w Pszczynie, jednostka nr 212)

Mapka powyżej pokazuje nam Ligotę w 1914 r., czyli wtedy, kiedy z Drechselami podpisano kolejną umowę. Wynika stąd, że małżeństwo raczej dawało sobie radę z prowadzeniem restauracji; później niestety przyszła wojna. We wrześniu 1916 r. Herman został zaciągnięty do wojska, a do tego, jak na złość, interes nie szedł od początku tego roku. Elżbieta skarżyła się zarządowi w Pszczynie, że prawie wszystkie niedziele i inne świąteczne dni były deszczowe. Wszystko to spowodowało niedotrzymywanie terminów płatności wynikających z dzierżawy i co więcej – Elżbieta informowała, że ku jej rozpaczy
w przyszłości także nie da rady płacić czynszu i prosi o zwolnienie jej z tego obowiązku. Dwa miesiące później kobieta skarżyła się, że warunki życia są trudniejsze z dnia na dzień, a od gminy na użytek lokalu otrzymuje tygodniowo jedną kartkę na chleb, a raz na 10 dni przydziałowe cztery funty (dwa kilogramy) cukru. Ponieważ było to zupełnie niewystarczające, musiała dokupywać brakujące towary spod lady (tak napisała) za, oczywiście, wysoką cenę. Nie chciała jednak zamykać interesu i dlatego prosiła o zmniejszenie czynszu. Przez cały 1917 r. Drechselowa starała się o zwłokę
w spłacie długu, spłacała, co mogła i ostatecznie wynegocjowała czasowe obniżenie płatności o połowę w zimie i o 1/4 latem.

Drechselowie dotrwali jakoś do końca 1921 r., a potem zostali zwolnieni przez zarząd księcia. Kto wie, czy w ogóle zostali w Polsce, która wtedy przyszła do Ligoty i na cały Górny Śląsk. W każdym razie ich byłą dzierżawę zarząd przekazał dyrekcji kopalń książęcych na biura i magazyn tejże instytucji. Co dokładnie działo się z kompleksem w polskich czasach – nie wiadomo. Z dokumentów wynika, że do 1931 r. urzędowało tam biuro Elektrowni Okręgowej w Ligocie, które w tym roku przeniosło się do Łazisk. Książę pszczyński stanął znów przed pytaniem, czy całość ponownie wynająć jako lokal, czy sprzedać. Do akcji wkroczył przewodniczący zarządu gminy Ligota, który chciał, aby zabudowania trafiły do naszej gminy, bo – uwaga, nie do wiary – Fürstenhof należał do gminy Piotrowice! Dworzec w Ligocie był w Ligocie, ale już sąsiednie zabudowania – w Piotrowicach, w dodatku przy ulicy Zadole 2 i 4 (pomyślcie w tym miejscu, jak bardzo udało nam się odepchnąć Piotrowiczan na południe i odzyskać zajęte tereny…).

AP w Pszczynie, jednostka nr 200

Na budynki chrapkę miał i magistrat Katowic, a w efekcie książęcy urzędnicy cieszyli się, że całość tylko zyska na wartości. Było o co się starać, bo na początku czwartej dekady XX wieku na Fürstenhof składały się: budynki
z dziedzińcem i placem składowym oraz ogród, zabudowania biurowe z mieszkaniem dyrektora, magazyn, dom mieszkalny dla urzędników i garaże. Działkę wraz zabudowaniami w 1931 r. oszacowano na 580 tysięcy złotych (rok wcześniej książę za dużo większą działkę pod kolonię urzędniczą wziął 1 250 tysięcy, więc raptem nieco ponad dwa razy tyle).

Pierwszym chętnym kupcem był niejaki Stanisław Wojtacha, prawdopodobnie przemysłowiec. Miał kupić Fürstenhof za równo pół miliona (spisano już umowę), ale z nieznanych przyczyn do transakcji nie doszło. Kolejnym zainteresowanym był tajemniczy Oberdirektor Treitschke, ale i on nie stał się posiadaczem ligockiego skarbu, bo trzy lata później, wiosną 1934 r., w sprawie Waldschlösschen znów korespondowały między sobą różne książęce urzędy, szukające kupca przez gazetowe anonse. Poszukiwania nie przyniosły rezultatu i w lipcu 1934 roku kompleks, jak bumerang, wrócił pod opiekę browaru książęcego w Tychach. Na tym odnalezione przez mnie dokumenty się niestety kończą. Zwracam się w tym miejscu z prośbą do Czytelników – jeśli ktoś z Państwa wie, jak potoczyła się dalej historia obu domów, niech uchyli rąbka tajemnicy i podzieli się wiedzą.

Prawie na koniec ciekawostka o znanym człowieku, historyku Górnego Śląska i mieszkańcu Ligoty, Ludwiku Musiole.
W latach trzydziestych wynajmował mieszkanie w jednym z budynków i dzięki temu wszedł na scenę dziejów Fürstenhofu. Powodem bezpośrednim była zatkana kuchenna rura odpływowa. To mało romantyczne i zupełnie nienaukowe, ale niekiedy tak właśnie trafia się na karty historii: Musioł skarżył się w czerwcu 1934 r. zarządowi dóbr książęcych, że ta właśnie rura się zatkała (i to w niedzielę), w związku z tym z dwóch mieszkań w budynku nie odpływa woda i nie da się korzystać z kuchennego zlewu. Musioł prosił zatem o przysłanie pomocy w osobie fachowca, który wyratowałby z opresji jego i pozostałych mieszkańców. Mniej więcej w tym samym czasie raportowano o przeciekającym dachu i być może wszystkie te niedogodności doprowadziły najemców do decyzji o zaprzestaniu płacenia komornego,
o czym możemy przeczytać w poniższym dokumencie.

AP w Pszczynie, jednostka nr 200
AP w Pszczynie, jednostka nr 200

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

A już na koniec najlepsze: fotografia wykonana w latach czterdziestych (podczas wojny) na tle Waldschlösschen, podesłana przez jednego z Czytelników. Podziwiajcie!

Pierwsza połowa lat 40-tych XX wieku (fot. ze zbiorów rodziny Bańczyk)

 

 

Źródła:

Archiwum Państwowe w Pszczynie, zespół „Akta gruntowe”, jednostka 212, 1412 i 4599

Archiwum Państwowe w Pszczynie, zespół „Akta budowlane”, jednostka 200

Archiwum Państwowe w Pszczynie, zespół „Akta finansowe”, jednostka 1733

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *