Oto mamy rok 1913 – zupełnie inny świat, jeszcze nawet przed I wojną – w którym nasi Ligocianie (wraz z całym Cesarstwem) szykowali się na uroczyste obchody jubileuszu 25-lecia rządów cesarza Wilhelma II.
Za ich przygotowanie był odpowiedzialny dyrektor ligockiej szkoły z dzisiejszej ulicy Hetmańskiej, czyli herr Hauptlehrer Plachetka. Już w maju informował swoich przełożonych z królewskiego powiatowego inspektoratu szkolnego w Mikołowie, że szkoła będzie gotowa na tę okoliczność.
Na trzy dni przed imprezą wysłał kolejne pismo, do którego dołączył szczegółowy program i „najposłuszniej pozwolił sobie zaprosić” adresata (swoją drogą – jak szybko poczta wtedy chodziła! Pan Plachetka list napisał i pewnie wysłał 23 czerwca, a na pieczątce wpływu do urzędu mamy 24 czerwca).
Według tegoż programu 26 czerwca o 18.30 w sali Fürstenhofu w Idaweiche (a więc w budynku na początku dzisiejszej ulicy Franciszkańskiej) miał się odbyć z niemałą pompą VI Elternabend, czyli spotkanie dla rodziców. Było to połączenie akademii na cześć Jego Wysokości z elementami zabawy.
Po kolei mamy tu: Musikstück, czyli jakiś utwór muzyczny (co za szkoda, że nie wiemy, jaki i kto go wykonywał…), potem jakiś wstęp – zapewne powitanie. Dalej – pieśń na chór męski autorstwa austriackiego kompozytora Maxa Weinzierla „Segenswunsch”, czyli „Błogosławieństwo” (Weinzerl żył w latach 1841–1898). Udało mi się ustalić, że pieśń zaczynała się od słów „Heldenheimat die wir schauen” i powstała w 1891 roku. Pieśń mówiąca o ojczyźnie bohaterów wprowadziła zapewne podniosły nastrój, który dodatkowo utrwalono kolejnym hymnem „Heil dir im Siegerkranz”, czyli „Chwała Ci, w wieńcu zwycięzcy”. W tych latach był to nieoficjalny hymn Cesarstwa Niemieckiego, wykonywany przy okazji ważnych rocznic i uroczystości. Na ile mój niemiecki mi pozwala, oceniam, że była to pieśń, w której na różne sposoby wypowiedziano wielkość, wspaniałość i chwałę Jego Wysokości Cesarza oraz dumę i radość jego poddanych, że mogą żyć pod skrzydłami kogoś tak niesamowitego (to oczywiście wolne tłumaczenie z nutką ironii ;-)).
Gdy już uwielbiono drogiego Wilhelma II przystąpiono do deklamacji wierszy, czyli punktu 5 – „Gedichtsvorträge”. Potem przyszedł czas na grupowe występy dzieci ze szkoły. Najpierw dziewczynki przedstawiły sztukę ówczesnego pisarza dla młodzieży, Paula Friebena (urodzony w 1865 r. w powiecie kłodzkim, w 1902 r. zaczął pracę nauczyciela w Chorzowie). Dziewczynki wystawiły – a jakże – „Der Friedenskaiser” (cesarz pokoju; ciekawe o kim…?), po czym nastąpiła przerwa.
Drugą część otwarł znów jakiś muzyczny utwór, po którym wystąpili chłopcy z kolejną sztuką Friebena o zaskakującym tytule „Die Brieftasche” (czyli briftasza, czyli portfel). Atmosfera był już chyba luźniejsza, bo po chłopakach przyszła pora na dwie piosenki napisane na – ho ho ho! – trzygłosowy chór dziecięcy. Piosenki o tematyce niespecjalnie dziecięcej, bo… wojskowe: pierwsza „Zu Strasburg auf der langen Brück” i druga „Wer will unter die Soldaten”. Zaczyna się od słów „Kto chce do wojska, musi mieć karabin”. Kto chce, niech posłucha tu https://www.youtube.com/watch?v=Vn2I9fbkDAg i tu https://www.youtube.com/watch?v=g7NXHAzd290
Gdy już dzieci zeszły ze sceny, przyszła znów pora na wiersze i jeszcze jedną krótką chyba („kleine”) sztukę. Tytuł mówi bardzo dużo: „Kriegsrüchtungen in der Küche”, czyli coś w rodzaju „Kuchenne zbrojenia wojenne”. Potem nastąpiło coś, co pozwoliło naszym przodkom wreszcie wstać z miejsc, czyli korowód (punkt 12) i na sam koniec „Schlußmarsch”.
Uff, obchody ćwierćwiecza rządów Wilhelma II były w Idaweiche chyba trochę męczące. I w dodatku – nie wiadomo nawet, czy Cesarz ich czymś poczęstował…