Nieco sensacyjny przegląd prasy

Przegląd prasy sprzed lat jest chyba najlepszym sposobem na potwierdzenie znanego faktu, że wszystko już było – szczególnie gdy chodzi o zdarzenia kryminalne i nieszczęśliwe wypadki. Zanim zatem przygotuję kolejny tekst
o Fürstenhofie – proponuję szybki rzut oka na różne historie spod znaku telefonu alarmowego 112, jakie miały miejsce
w naszej Ligocie.

Sporo było wypadków na torach. Niektóre kończyły się dobrze, inne nie. Pod koniec maja 1925 r. na stacji w Ligocie pod

Polska Zachodnia nr 110, 21 IV 1928, s. 5

pociąg wpadła dziewczyna; na szczęście lokomotywę szybko zatrzymano i kobietę uratowano. Nie udało się uratować robotnika Józefa Widery, który w kwietniu 1928 r. wszedł prosto pod parowóz i zginął na miejscu. Pod koniec tego roku lokomotywa wciągnęła ślusarza Jana Matlocha, pracownika parowozowni w Ligocie. Mężczyzna stracił nogę i z ciężkimi obrażeniami został odwieziony do szpitala. W lutowej mgle 1936 r. śmierć dosięgła dróżnika Alojzego Mnicha, który najprawdopodobniej nie zauważył zbliżającej się lokomotywy; ciało znaleziono nad ranem, z czego wniosek, że i maszynista nie wiedział, że doszło do tragicznego wypadku. Pod koniec sierpnia 1926 r. na dworcu pociąg przejechał Alojzego Mamoka z Murcek, bo przechodził on przez tory.

Katolik nr 48, 27 II 1936 r., s. 2
Katolik nr 152, 4 VII 1936, s. 2

Ponieważ sto i trochę więcej lat temu w Ligocie było więcej różnych akwenów (zwłaszcza przy zakładach przemysłowych), niemało było i topielców. Na początku lipca 1936 r. w stawie Gasza (nie mam pojęcia, gdzie to) utopił się nieumiejący pływać młody robotnik rolny. W połowie sierpnia 1933 r.
w stawie przy fabryce farb utonął ośmioletni Edek
i mało brakowało, a dwa tygodnie później w Ligocie wydarzyłaby się podobna tragedia. W bliżej nieokreślonym stawie topił się dwuletni syn Nepomucena Wielebskiego, ale zauważył to dzielny ośmioletni Staś, który ruszył na pomoc
i uratował małego.

 

Górnoślązak nr 195, 26-27 VIII 1933, s. 6
Polska Zachodnia nr 242, 2 IX 1933, s. 6

Świat, jak wiadomo, jest pełen naciągaczy. Świat to zresztą pół biedy, gorzej, że i w Ligocie tacy się zdarzali. Taki na przykład stróż magistratu, Alojzy Sobczyk, obiecywał ludziom, że im pomoże w różnych sprawach – zwłaszcza rentowo-spadkowych. Za te obietnice pobierał niemałe kwoty, po czym zakończył karierę przed Sądem Grodzkim, który w 1938 r. nagrodził go karą 18 miesięcy więzienia.
Z kolei w 1933 r. po Ligocie krążył oszust-przybłęda, który namawiał do zaciągnięcia pożyczki w zmyślonej kasie
i próbował wyłudzić prowizję.

 

Siedem Groszy nr 333, 4 XII 1938, s. 4

Nie brakowało też chętnych na cudze mienie. Na przykład w czerwcu 1934 r. podczas jednej nocy włamano się do piwnic
i strychów kilku domów przy ul. Franciszkańskiej; złodzieje zabrali głównie bieliznę i odzież. Wcześniej, też latem, lipcową nocą 1932 r., rabusie okradli skład kolonialny Alojzego Sikorskiego przy ul. Kredytowej. Również latem 1932 r. niezbyt chyba doświadczeni przestępcy ukradli zegar ścienny w restauracji Jacobsona (przy dzisiejszej ulicy Piotrowickiej), ale uciekając porzucili łup. Niepowodzeniem zakończyła się też próba rozprucia kasy ogniotrwałej
w fabryce farb na przełomie sierpnia i września 1933 r. Złapani na gorącym uczynku złodzieje przybyli do Ligoty aż
z Płaszowa i Mogilna.

Katolik Polski nr 129, 8 VI 1934, s. 5
Polska Zachodnia nr 182, 1 VII 1932, s. 6

Katolik Polski nr 178, 4 VIII 1932, s. 4

 

 

 

 

Górnoślązak nr 200, 1 IX 1933, s. 6

 

 

 

 

 

 

 

 

Zdarzały się i akty terrorystyczne – oto w grudniu 1924 r. tzw. nieznany sprawca wrzucił materiał wybuchowy na zabudowania Hugona Jacobsona. Poszkodowany stracił stodołę i dach domu mieszkalnego (na szczęście chociaż zegar kilka lat później uratował…).

Polonia nr 82, 19 XII 1924, s. 6

Na koniec ku przestrodze przykra historia Herberta Langera, mistrza piekarskiego z Katowic. 1 kwietnia 1938 r. ktoś zrobił mu kawał primaaprilisowy i kazał szybko w ważnej sprawie jechać do Ligoty. Langer pojechał i gdy wracał z niczym, na ul. Ligockiej zderzył się z samochodem. W wyniku odniesionych obrażeń zmarł w szpitalu.

Do prima aprilis jeszcze daleko, ale uważejcie… I nie łaźcie po torach ani się nie tonkejcie przi morsowaniu!

Źródła (wszystkie gazety za sbc.org.pl):

Siedem Groszy nr 93, 2 IV 1938

Polonia nr 147, 31 V 1925

Siedem Groszy nr 333, 4 XII 1938

Polonia nr 82, 19 XII 1924

Polska Zachodnia nr 110, 21 IV 1928

Polska Zachodnia nr 351, 20 XII 1928

Polska Zachodnia nr 242, 2 IX 1933

Katolik, nr 152, 4 VII 1936

Katolik nr 48, 27 II 1936

Katolik Polski nr 129, 8 VI 1934

Katolik Polski nr 178, 4 VIII 1932

Górnoślązak nr 200, 1 IX 1933

Katolik Polski nr 185, 14–15 VIII 1933

Górnoślązak nr 195, 26–27 VIII 1933

Gazeta Robotnicza nr 198, 31 VIII 1926

Polska Zachodnia nr 182, 1 VII 1932

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *