Najkrócej rzecz ujmując – jestem stąd, z Ligoty i to z dziada, a nawet pradziada. Moi pradziadkowie ze strony taty mieszkali w domu przy dzisiejszej ulicy Grzyśki, mniej więcej w miejscu, a którym dziś jest Karcma pod Strzechom (za zdjęcie tamtych stron sprzed lat oddam pół królestwa, i to bez smoka). Moi drudzy dziadkowie, ze strony mamy, sprowadzili się do nowej Ligoty w 1938 r. i tak wrastamy tu po dziś dzień.
Jestem też z zawodu historykiem i pracuję dość aktywnie w swoim zawodzie od ładnych paru lat. Wiem, że nauka historii wywołuje różne emocje, większość dat i nazwisk czy wydarzeń po jakimś czasie ulatnia się z głowy (a czasem nawet nigdy nie zdąży tam zawędrować…). Wiem też jednak, że pamięć o przeszłości miejsc i osób bliskich sercu, pamięć o wydarzeniach, w których się uczestniczyło (albo słyszało od rodziców i dziadków) jest już znacznie chętniej pielęgnowana i budzi dużo większą ciekawość niż na przykład wojna północna czy reformy Solona 😉 (sami se wyguglajcie, co to). Mam dlatego właśnie nadzieję, że te moje małe odkrycia kogoś zainteresują i blog będzie żył.
No właśnie, skąd pomysł na bloga? Po latach zajmowania się dość wąskim wycinkiem historii i tkwienia w najnowszych dziejach postanowiłam trochę cofnąć się w czasie i do aktywności zawodowej dodać historię jako hobby. A żeby nie pisać do szuflady, będę pisać na blogu. Połączę to, czego się nauczyłam na studiach i w pracy, dodam doświadczenie i sympatię do miejsca, w którym żyję – i zobaczymy, co za mikstura z tego wyjdzie.