Pan kotek był chory, czyli dolegliwości małych Ligocian

Dzieciom ze szkoły w Ellgoth-Idaweiche – jak wszystkim dzieciom na świecie – zdarzało się czasem chorować. Chorowali też bez wątpienia dorośli Ligocianie, ale o tym niewiele wiadomo; dzieci tymczasem na szczęście od wiosny 1912 roku były pod opieką lekarza szkolnego, bo wtedy właśnie przyznano środki na zorganizowanie jego etatu i wybrano „tutejszego” – jak go określono – doktora, Johanna Maichera. W piśmie do powiatowych władz szkolnych z kwietnia tego roku przewodniczący zarządu gminy, Nepomucen Wielebski (ten, który przyczynił się do założenia cmentarza w Panewnikach) tłumaczył, że gminie zależy na szybkim przebadaniu nowych uczniów (rok szkolny zaczynał się wtedy
1 kwietnia). Dlatego – prosił – niech póki co doktor Maicher pracuje w oparciu o regulamin pracy lekarza ze Starego Bierunia, a gmina niedługo przedstawi lekarzowi „ligocki” zakres obowiązków.

1912 r., pismo o wyborze doktora Maichera na lekarza szkolnego (AP Katowice, 21/78)

Rzeczywiście, kilka tygodni później (31 maja 1912) Wielebski w imieniu zarządu gminy Ellgoth-Idaweiche przedstawił zakres obowiązków, jakie miał odtąd wypełniać lekarz tutejszej szkoły powszechnej. Zakres dodajmy

1912 r., zakres obowiązków lekarza szkolnego (AP Katowice, 21/78)

niemały, bo zawierający się na aż czterech stronach maszynopisu. „Preambuła” tej umowy przewidywała, że Schularzt powinien – jakbyśmy to dziś powiedzieli – monitorować stan zdrowia dzieci szkolnych, przygotować
i wyposażyć gabinet lekarski, a także wykonywać wszystkie wnioski i polecenia zarządu gminy.

Szczegóły umowy przewidywały, że lekarz będzie oceniał możliwości dzieci do podjęcia nauki (użyto tu nawet słowa „Schuldfähigkeid”, czyli poczytalność). Dzieci zakwalifikowane do szkoły powinien był lekarz zbadać
w ciągu dwóch miesięcy po rozpoczęciu nauki,
a szczególną uwagę powinien zwrócić m.in. na układ oddechowy, serce, kończyny, jamę ustną oraz brzuch – pod kątem przepukliny. Te dzieci, które zostały uznane za niezdolne do szkoły, powinny na razie odłożyć na rok naukę
i po upływie tego czasu na nowo się przebadać.

Oprócz opisywania wizyt w specjalnej urzędowej księdze doktor powinien był każdemu badanemu dziecku założyć kartę zdrowia, która towarzyszyła mu do końca nauki
i w której później odnotowywano ewentualne choroby. Mierzenie i ważenie (co pół roku) należało do obowiązków wychowawców, a wyniki też miały się znaleźć
w dokumentacji. Mierzenie obwodu klatki piersiowej zlecono lekarzowi, ale tylko u tych dzieci, które „podejrzewano”
o choroby płuc.

 

Szczególnie obawiano się chorób zakaźnych i gdyby takie wystąpiły, to lekarz na prośbę dyrektora miał natychmiast przybyć do szkoły (z dalszej treści umowy wynika, że był w szkole raz w miesiącu), a potem wraz z dyrektorem kontrolować sytuację, aby nie dopuścić do zarażania kolejnych dzieci.

Dalej zarząd gminy zobowiązywał lekarza szkolnego do tego, aby odwiedzał (a właściwie sprawdzał) w domach tych uczniów, którzy opuszczali lekcje tłumacząc to chorobą. Podejrzewano w takich wypadkach mijanie się z prawdą, ponieważ niemało było opiekunów, którzy z racji trudnych warunków w domu (np. brak opieki nad młodszymi dziećmi, choroba lub śmierć któregoś z rodziców) prosili władze szkolne o zwolnienie dziecka z konieczności chodzenia do szkoły
i obarczali go dorosłymi, domowymi obowiązkami…

Podczas comiesięcznych wizyt w szkole lekarz miał sprawdzać wszystkie zabudowania pod kątem stanu higieny, wyposażenia, oświetlenia (nie było żarówek na prąd…), wentylacji, ogrzewania i sprzątania. O wszystkich zauważonych brakach powinien informować zarząd gminy, ponieważ nie miał prawa wydawać samodzielnie poleceń dyrekcji
i nauczycielom. W sprawach nagłych powinien był zawiadomić także kompetentnego powiatowego inspektora szkolnego lub lekarza powiatowego.

Kolejny punkt umowy przewidywał – na nasze szczęście! – że lekarz miał najpóźniej do 15 kwietnia i 15 października przedstawić zarządowi gminy pisemne sprawozdanie ze swojej pracy za miniony semestr. Na żądanie przewodniczącego lekarz miał brać udział w posiedzeniu rady szkoły, a podczas zebrań stowarzyszenia nauczycieli miał wygłaszać krótkie odczyty na temat zagadnień związanych z higieną w szkole.

Informacje, w których posiadanie lekarz wszedł wykonując swoje obowiązki mogły być upubliczniane jedynie za zgodą zarządu rady szkoły, wyłączając oczywiście powiatowego inspektora szkolnego i powiatowego lekarza (no i proszę, bez RODO też można było chronić dane wrażliwe…)

Na koniec zastrzegła gmina, że jeśliby lekarz dłużej niż przez 14 dni z jakichś powodów nie mógł pracować, to musi zapewnić bezpłatne zastępstwo i poinformować o tym zarząd. No i wreszcie – zarząd zastrzegł sobie prawo do zmieniania lub rozszerzania przedstawionego lekarzowi regulaminu.

Doktor Maicher zabrał się zaraz do pracy, a my szczęśliwie mamy do dziś wgląd w jego raporty o stanie zdrowia dzieci, które pisał w latach 1912 i 1913 dla władz gminnych. To co prawda niewiele, ale pozwala nam dowiedzieć się, z jakimi problemami borykali się mieszkańcy naszej dzielnicy ponad sto lat temu.

1 listopada 1912 r. w sprawozdaniu za półrocze kwiecień–wrzesień Maicher podał, że:

  • przebadał 427 dzieci, włącznie z pierwszoklasistami;
  • badanie obejmowało klatkę piersiową, brzuch, wzrok, słuch, gruczoły. Lekarz „szukał” anemii, przepuklin, „angielskiej choroby” (englische Erkrankung) – czyli krzywicy, chorób skóry, upośledzeń umysłowych, wszy, świerzbu, wad wrodzonych i innych chorób.

Dwoje pierwszoklasistów odesłał doktor ze szkoły ze względu na ogólne osłabienie – dzieci miały się ponownie zgłosić za rok; z gimnastyki zwolnił czworo uczniów (z chorobami serca i płuc). Stan uzębienia dzieci był zły: znacznie więcej niż połowa miała jakieś wady.

Zalecił doktor, aby dzieci z krótkowzrocznością i słabym słuchem siedziały w pierwszych ławkach. Obiecał, że przy okazji badań dzieci będą pouczone na temat utrzymania higieny ciała, szczególnie dbania o zęby (o tym pisał w każdym raporcie, bo próchnica szalała). Nie stwierdził żadnych chorób zakaźnych (szkarlatyna, odra, dyfteryt) – napisał z ulgą, że od nich „szkoła została oszczędzona”.

Kontrola higieny szkolnych pomieszczeń i urządzeń wypadła pozytywnie.

Całe sprawozdanie doktor Maicher podsumował pisząc, że jego działalność spotkała się z ochoczym wsparciem ze strony dyrektora i członków grona pedagogicznego. Chwalił też (i to w każdym sprawozdaniu – dlatego podejrzewam tu trochę XIX-wieczną metodę “kopiuj-wklej”) rodziców za ich gotowość do współpracy i słuchanie lekarskich porad.

Kolejne sprawozdanie nosi datę 8 kwietnia 1913 r. i obejmuje cały rok szkolny 1912/1913, czyli od kwietnia do marca. Dowiadujemy się z niego, że do pierwszej klasy przyjęto wtedy 72 chłopców i 76 dziewczynek, czyli 148 dzieci. Wszystkich klas było 14 (po siedem dla chłopców i siedem dla dziewcząt – to nie były jeszcze czasy wspólnej nauki) i uczęszczało do nich 972 dzieci. Szkoła była zatem duża – dla przykładu do ligockiej SP 34 im. Mikołaja Kopernika chodzi obecnie około 300 dzieci, a do spadkobierczyni opisywanej szkoły, czyli SP nr 8 – niecała dwusetka.

Uwagę lekarza zwrócił chłopiec z pierwszej klasy, który miał poważne zapalenie rogówki i tęczówki w obu oczach i przez pół roku był ze szkoły zwolniony. Chłopiec cierpiał też na silne niedożywienie.

Fragment sprawozdania lekarza szkolnego za rok 1912/1913 (AP Katowice, 21/78)

 

Jego i inne chore dzieci wzięły pod opiekę panie z lokalnego oddziału organizacji „Vaterländische Frauenverein”.

Fragment sprawozdania lekarza szkolnego za rok 1912/1913 (AP Katowice, 21/78)

 

Lekarz zauważył też u jednego z dzieci podwójny języczek podniebienny; tak go to zaskoczyło, że aż w nawiasie dodał – „kuriozum”.

Poza wizytami w szkole lekarz badał dzieci, które przysyłał mu „bez zwłoki” na konsultacje dyrektor, jeśli wydawało mu się, że są chore. Czasem przy okazji badań lekarz stwierdzał też względnie dużą liczbę dzieci z powiększoną tarczycą –
w większości u dziewcząt starszych klas. Doktor Maicher stwierdził, że wspomina o tym, ponieważ wie, że na Uniwersytecie Wrocławskim prowadzi się badania w celu ustalenia przyczyn tej choroby.

Badanie stomatologiczne znów wypadło niedobrze: znacznie więcej niż połowa uczniów miała bardzo zaniedbane zęby –
i to bardziej dziewczynki niż chłopcy. U trzech chłopców lekarz zauważył… tatuaż na przedramionach – i był to rysunek nagiej kobiety („nackte Weiber”). Doktor Maicher napisał dalej, że sprawcy (takiego użył słowa) będą zgłoszeni przez dyrektora na policję i dodał, że ma nadzieje, iż wkrótce ten zły zwyczaj zniknie ze szkoły. To były czasy – czy dziś ktoś sobie wyobraża ściganie nastolatka za tatuaż?

Fragment sprawozdania lekarza szkolnego za rok 1912/1913 (AP Katowice, 21/78)

Szkoła szczęśliwie była znów wolna w całym roku od masowych chorób zakaźnych, ale jedno dziecko zmarło na dyfteryt,
a dwóch chłopców ze średnich klas utonęło po tym, jak załamał się pod nimi lód; w dalszej części sprawozdania doktor skarżył się, że dzieci często bawią się na cienkim lodzie i potem nieszczęście gotowe. Zauważył też, że zimą dzieci nawet z dwóch lub trzech klas gromadzą się w jednej sali lekcyjnej oraz że mają niewystarczającą odzież (zwłaszcza bieliznę)
i złe obuwie.

Ostatnie zachowane sprawozdanie dotyczy okresu od marca do września 1913 r. Pracę doktor Maicher rozpoczął od przebadania pierwszoklasistów – 62 dziewczynek i 55 chłopców (starszych uczniów miało to czekać w kolejnych miesiącach). Stan odżywienia dzieci lekarz opisał jako dostateczny i stwierdził, że żadne dziecko nie zostanie odesłane ze szkoły z powodu niedożywienia czy złej budowy ciała. Niestety, prawie każdy pierwszak miał zaniedbane zęby, a większość – opuchnięte gruczoły na szyi, i te informacje zostały przez doktora specjalnie podkreślone.

Wszystkie dzieci miały ślady (blizny) po szczepionce.

Żeby ułatwić, dane dotyczące chorób dzieci z trzech zachowanych sprawozdań zamieszczam w tabelce. Oczywiście to, że liczby chorych uczniów są różne w kolejnych sprawozdaniach nie musi oznaczać nasilenia lub ustępowania jakichś dolegliwości, ale odzwierciedla to, że lekarz badał różne grupy uczniów – raz większe, raz mniejsze:

IV – IX 1912

IV 1912 – III 1913

III – IX 1913

choroby płuc

7 uczniów

10

1

choroby serca

4

11

anemia

4

31

krótkowzroczność

18

49

nieżyt spojówek

4

7

zez

5

7

1

przytępiony słuch

8

25

nieżyt ucha

10

5

obrzęk gruczołów na szyi (czyżby powiększone węzły chłonne?)

48

152

powiększone migdałki

28

55

3

krzywica (czyli angielska choroba)

9

15

5 (przebyta krzywica)

wole tarczycowe

7

nerwowość

4

11

przepuklina

1

4

3

wodniak jądra

1

1

upośledzenie umysłowe

2

2

1

epilepsja

1

1

jąkanie

1

1

wszy

u dużej grupy dziewczynek

26

9 dziewczynek

wrodzone zwichnięcie stawu biodrowego

2

2

powiększona tarczyca (odróżniona od wola tarczycowego)

26

obłożony język

1

wyciek z ucha

21

zapalenia rogówki i tęczówki

1

świnka

2

żółtaczka

1

nieżyt żołądka

1

choroby skóry

5

1 (wysypka)

szpotawa stopa

1

rozszczepienie podniebienia („Wolfsrachen – czyli wilcza paszcza)

1

siodełkowaty nos

1

świerzb

19

2

zapalenie okostnej

1

nieżyt powieki

1

zapalenie rogówki

1

Jak widać największy problem był z powiększonymi węzłami chłonnymi. Mogę tylko zgadywać posiłkując się informacjami ze stron związanych z medycyną, że ten objaw mógł mieć u dzieci związek z różnymi infekcjami,
a nawet z próchnicą – a ta jak wiemy występowała powszechnie. Infekcje górnych dróg oddechowych mogły też wpływać na przerost migdałków. Były też grupy dzieci z problemami z tarczycą, słuchem i krótkowzrocznością. Nie brakowało dolegliwości wynikających z niedostatecznej higieny (wszy, świerzb), ale wziąwszy pod uwagę trudniejszy niż dzisiaj dostęp do wody i środków czystości trzeba przyznać, że pasożytom opierano się skutecznie. Najgorzej wyglądała sprawa
z zębami i cóż – pewnie nie brakowało w Ligocie osób (także młodych) ze szczerbatymi uśmiechami.

Fajni ci Ligocianie sprzed wieku byli: jak już wybudowali wielką szkołę na tysiąc dzieci, to jeszcze zadbali, żeby im się te dzieci w zdrowiu chowały 🙂

 

 

 

Dokumenty i strony internetowe:

AP Katowice, zespół nr 21 “Powiatowy Inspektorat Szkolny w Mikołowie”, jednostka nr 78.

http://ibrbs.pl/mediawiki/index.php/Szkolnictwo

https://lekarzebezkolejki.pl/blog/co-oznaczaja-powiekszone-wezly-chlonne/w-299

https://www.mp.pl/pacjent/pediatria/choroby/laryngologia/78423,przerost-migdalkow-u-dzieci

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *