Jest taki – w dużej części przedwojenny – rejon nowej Ligoty, który wyjątkowo dobrze nadaje się na spacer. Niska, oryginalna willowa zabudowa, zieleń, mały ruch – dobrze jest leniwie powłóczyć się po tzw. kolonii urzędniczej i docenić czasy, kiedy miastami nie rządzili deweloperzy, tylko ludzie mający zdrowy rozsądek i poczucie estetyki.
Historia kolonii zaczęła się prawie sto lat temu. Pod koniec 1929 r. zarząd Województwa Śląskiego postanowił zadbać
o urzędników zatrudnionych w górnośląskich placówkach, zwłaszcza tych, którzy byli napływowi i mieli kłopot zarówno
z mieszkaniem, jak i z asymilacją. Zamierzano zaprojektować dla nich osiedle, położone blisko centrum miasta i dobrze skomunikowane. Wybór padł na teren położony w gminie Panewnik i należący do księcia pszczyńskiego Jana Henryka XV Hochberga. Kupowana działka leżała w widłach dzisiejszej ulicy Panewnickiej i Piotrowickiej, zaznaczono ją na różowo.
Jeśli przyjrzymy się współczesnym mapom i współczesnej Ligocie, to z łatwością zauważymy znane dziś ulice:
Plan budowy niechcący zbiegł się idealnie w czasie z wielkim światowym kryzysem gospodarczym, który – przypomnijmy – wybuchł w końcu października 1929 roku i w kolejnych miesiącach dopadł także Polskę; nie pozostał też bez wpływu na rozwój kolonii w Ligocie. Śląski Urząd Wojewódzki był jednak początkowo szybszy od kryzysu i 3 lutego 1930 r. kupił od księcia pszczyńskiego 20 hektarów gruntu pod planowaną zabudowę:
Książę miał dostać milion 250 tysięcy złotych, co daje kwotę 6,25 zł za metr kwadratowy. Przelew poszedł 12 lutego.
Czy to dużo? Ceny targowe na różne produkty żywnościowe pod koniec marca 1930 roku były takie: za funt (około pół kilograma) masła – od 2,60 do 3 zł; funt wieprzowiny – od 1,40 do 1,80 zł; główka sałaty – od 25 do 50 groszy. Jeśli dobrze liczę, metr kwadratowy nieuzbrojonej działki
w Ligocie był wart kilkanaście główek sałaty czy jakieś sześć współczesnych kostek masła (20 dkg). Coś mi mówi, że dziś Jan Henryk zrobiłby lepszy interes…
Wspomniany kryzys gospodarczy wyhamował planowane przez Śląski UW przedsięwzięcie na kilka lat – dopiero
w 1933 r. przystąpiono do wytyczania
i budowy ulic, a nowe domy w kolonii zaczęły się pojawiać dopiero w drugiej połowie lat trzydziestych. W dodatku inwestorem nie był – jak planowano – UW, tylko prywatni właściciele, ale dalsze dzieje kolonii to już historia na kolejny wpis.
Źródła:
AP Pszczyna, zespół nr 53 (Akta finansowe), jednostka nr 1409
„Górnoślązak” nr 80, 5 IV 1930 r, s. 6
J. Ziembiński, Kartka z dziejów nowoczesnych Katowic – powstanie „Wojewódzkiej Parceli w Panewnikach” (Nowa Ligota) [w:] Kronika Katowic ’83, t. 1, red. L. Szaraniec, A. Niesyto, 1984, s. 65–76
Na szukajwarchiwach.gov.pl można znaleźć wykaz nazwisk do podziału parceli, świetny materiał źródłowy dla m. in. dla genealogów:
https://www.szukajwarchiwach.gov.pl/skan/-/skan/ab64cc78538c0048cc7da862f701e805acc78a29da28e24e1da30732768a20d4
Dziękuję za podpowiedź. Podejrzewam, że nie znalazłabym tego, bo jest w tej jednostce wielki misz-masz. Nie wspominając o tym, że straciłam już nadzieję na trafienie na skany tego, co mnie interesuje 😉 Kolonia urzędnicza to szeroki temat, dalej zbieram dane i pewnie tę jednostkę też wykorzystam. Dzięki.
Dodatkowo na emapie Katowic, w zakładce “Dokumenty i studium historyczne” pod nr 870, w opracowaniu z 1996 roku, znajdują się reprodukcje map (niestety niektóre w bardzo słabej jakości) dotyczące Ligoty, m. in. niezrealizowany plan kolonii.
Dzięki, zapoznam się!
A w razie, gdyby miał Pan pomysł na jakiś ciekawy temat do zrealizowania dotyczący Ligoty, to proszę się podzielić 🙂 Może uda mi się coś odnaleźć i opisać.