Wyprawy bliskie i dalsze

Wpis będzie o szkolnych wycieczkach. Trochę dlatego, że to wdzięczny temat i wielu czytelników ma pewnie dobre wspomnienia z takich wyjazdów, a trochę dlatego, że zły wirus zamknął czytelnie, biblioteki oraz archiwa i muszę korzystać z dostępnych skanów lub dawniej zdobytych materiałów.

Podróżowanie jest stare jak świat, ale podróżowanie rekreacyjne – zdecydowanie młodsze. Na  terenach dzisiejszych Katowic i okolic zaczęło się upowszechniać w drugiej połowie XIX wieku, na co niemały wpływ miał rozwój kolei. Ligota, Zadole i panewnicki kościół same bywały celem wycieczek lub pielgrzymek, ale i mieszkańcy naszej wsi chętnie wybierali się poza jej granice. Wiemy o tym co nieco z kronik szkolnych i korespondencji dyrekcji szkoły, która od początku XX wieku organizowała rozmaite bliższe i dalsze wycieczki dla uczniów i rodziców.

Pierwsza wycieczka (spacer szkolny, czyli Schulspaziergang), o jakiej wiemy, odbyła się 12 września 1906 r. do ogrodu przy książęcym gasthausie w Murckach. Miejsce było nie byle jakie: położona w murckowskich lasach gospoda z pokojami gościnnymi i kilkoma salami jadalnymi na kilkaset (!) miejsc, z salą teatralną, miejscem dla orkiestry i tancerzy, strzelnicą
i kręgielnią. To cudo – jak i wiele innych – dobiła komuna; całość wyburzono w latach 70-tych ubiegłego stulecia.
W spacerze wzięły udział dzieci z klas Ia, Ib i II wraz z krewnymi. Nauczyciel prowadzący kronikę zapisał, że pogoda nie dopisała, ale wszyscy byli zadowoleni (swoją drogą, czy ktoś widział kiedyś w kronice informację o niezadowoleniu…?),
a do Ligoty wrócili pociągiem. Tydzień później, 19 września 1906 r., pozostałe klasy (czyli III, IV, V, VIa i VIb) poszły na spacer do Ochojca i – sprawiedliwie – też miały słabą pogodę. Obie wycieczki były sponsorowane przez gminę, która przeznaczyła na nie w sumie 180 marek.

Zajazd w Murckach, ze zbiorów Muzeum Historii Katowic

Rok później dzieci udały się do Radoszów (4 września 1907 r. klasy Ia, Ib i II) i do ligockiego Waldschlösschen, czyli do znanej wtedy restauracji przy Banhofstrasse, a dziś ul. Franciszkańskiej (klasy III, IV, Va, Vb, VIa i VIb, 10 września). We wrześniu 1908 r. przy pięknej pogodzie prawie wszystkie dzieci udały się „do pięknie położonych Panewnik”. Możliwe, że wybór miejsca miał związek z niedawnym poświęceniem kościoła, ale to tylko przypuszczenia.

7 września 1910 r., w środę, wszystkie klasy poszły na szkolny spacer do ogrodu Schneidera w Ochojcu

Wycieczka do Ochojca, Schulchronik 1886-1919

(coś więcej udało mi się znaleźć tutaj: https://www.piotrowice.katowice.pl/bardzo-stara-restauracja-na-ochojcu). Była to cała wyprawa: dzieci szły razem z kapelą (również
z powrotem), były śpiewy, gry, konkursy, korowód z flagami, a na miejscu – poczęstunek i upominki. Wycieczka miała jakichś ofiarodawców, ale kronikarz niestety nie zapisał szczegółów. W następnym roku za cel szkolnego spaceru obrano to samo miejsce: 5 września 1911 r. popołudniu znów wszystkie klasy wraz z kapelą od Zakładów Hohenlohego (właściciela kopalni „Oheim”, czyli „Wujek”) poszły do Ochojca. Na miejscu czekały na nich gry, zabawy i poczęstunek –
a chętnych było sporo mimo chłodnej pogody.

W 1912 roku wycieczki były aż trzy. Najpierw, 22 sierpnia, klasy najmłodsze (Ia, Ib, IIa i IIb) odwiedziły „idyllicznie położony Panewnik”, a po nich, 10 września udały się tam też klasy IIIa, IIIb, IVa, IVb i Va. Wszyscy maszerowali spod szkoły z bębnami i fletami, a na miejscu dzieci dostały po bułce, kiełbasce i lemoniadzie i wzięły udział w zawodach sportowych. Pierwsza wycieczka zakończyła się uroczyście pod urzędem gminy: odśpiewano hymn, zaś nauczyciel wzniósł okrzyk na cześć Cesarza. Jako ostatnie podróżowały najstarsze dzieci (VB, VIa, VIb, VIIa i VIIb), które 24 września poszły do Ochojca, ale im pogoda nie dopisała.

30 czerwca 1913 pierwsze cztery dziewczęce klasy miały wycieczkę do Załęża, do zajazdu ogrodowego Grünfelda, gdzie właścicielka podjęła dziewczęta. W wycieczce uczestniczyło ok. 230 osób, razem z krewnymi. 5 lipca pierwsze cztery klasy chłopców przez Brynów i Giszowiec poszły na długi, bo aż trzyipółgodzinny spacer do Trójkąta Trzech Cesarzy (współczesny google maps faktycznie tyle pokazuje, 17 kilometrów chłopaki zrobiły na nogach). Po drodze grali i śpiewali, u celu spędzili cztery godziny, a potem wrócili koleją z Mysłowic do Katowic. Starsze klasy powędrowały 9 i 10 czerwca do Ochojca.

Trójkąt Trzech Cesarzy na ówczesnej pocztówce, ze zbiorów Muzeum Historii Katowic

W ostatnim roku względnej normalności, a na pewno w ostatnich chwilach dobrze znanego i oswojonego świata, 23 czerwca 1914 r. cztery pierwsze klasy dziewcząt poszły do Kostuchny, a dwa dni po nich do Tych i nad Jezioro Paprocańskie udały się trzy najmłodsze chłopięce klasy. Pozostałe – krótko przed letnią przerwą zdążyły na spacer do Ochojca (3 lipca). Wycieczki były ze śpiewem i muzyką, a dzieci poznawały rośliny, kwiaty i „wyjątkowość naszych pięknych rodzinnych stron”.

Jezioro Paprocańskie, pocztówka zamieszczona na stronie sbc.org.pl

Potem wybuchła wojna i zabawa się skończyła. Wojna, jej skutki i niepewność jutra na Górnym Śląsku trwały do (przynajmniej) 1922 r., ale informacje o szkole przy ul. Hetmańskiej pojawiają się znów w kronikach dopiero w 1934. Właściwie to wtedy były tam już dwie szkoły podstawowe, nr 30 (Stanisława Staszica) i 31 (św. Stanisława Kostki), ale to już sprawa na osobny wpis. Bezpośrednią kontynuatorką pierwszej szkoły była SP nr 30 i to z jej kroniki dowiadujemy się, że 4 października 1934 r. starsze klasy miały imprezę (nazwaną oficjalnie wycieczką) – czyli pieczenie ziemniaków – na kępie przy ul. Wodospady.

Kronika Szkoły 1934-1965

 

Ktoś, coś…? Mój tata twierdzi, że za bajtla słyszał o czymś takim, ale już „niy umi se spomnieć”, o co chodziło.

 

 

Jedyny wyjazd, o jakim wspomniano w 1935 r., był raczej na poważnie: 8 czerwca tego roku klasy VII i VIII pojechały do Krakowa, aby w imieniu dzieci całej szkoły oddać hołd prochom zmarłego w maju marszałka Piłsudskiego.

W następnych latach urządzano już nawet kilkudniowe wyjazdy. Pod koniec maja 1936 r. dla 50 chłopców z klas VI, VII
i VIII zorganizowano trzydniowy obóz w Jęzorze nad Białą Przemszą, a w połowie czerwca 1936 r. klasy VII i VIII pojechały na dwa dni do Ojcowa. Niezależnie od tego wszystkie dzieci wraz z rodzicami 17 czerwca bawiły się na Zadolu, gdzie poczęstowano je podwieczorkiem i cukierkami.

Warszawa, Stary Rynek, 1937 r. (Kronika Szkoły 1934-1965, autor nieznany)

 

 

 

Z następnej wycieczki w szkolnej kronice zachowało się nawet kilka zdjęć, na których widać przedwojenną, a więc nieistniejącą już Warszawę. Tam właśnie udało się między 10 a 13 maja 1937 r. 23 uczniów „klas wyższych”. Chłopcy ze starszych klas mieli za to trzydniowy obóz w górach,
w rejonie Węgierskiej Górki, Pilska i do Jeleśni. Ostatnia informacja o wyjeździe pochodzi z czerwca 1938 r., kiedy starsze klasy pojechały na dwa dni chodzić po górach
i oglądać zaporę na Sole. A potem znów przez długie lata nikt nie miał głowy do wycieczek ani innych przyjemności.

 

 

 

 

 

 

Warszawa, pomnik Kilińskiego, 1937 r. (Kronika Szkoły 1934-1965, autor nieznany)

Gdy jako tako opanowano biedę po II wojnie światowej, szkoła (wtedy już SP nr 8) włączyła do programu nauczania wyjazdy. Pierwsze odnotowane odbyły się w 1950 r.: w maju siódma klasa pojechała na Targi Poznańskie, a klasy piąte
i jedna czwarta do Gliwic i Pszczyny.

Wiosną 1952 r. VIIa zabrano do Bytomia na wystawę poświęconą Feliksowi Dzierżyńskiemu, bo jak komunistyczne imperium długie i szerokie organizowano wtedy takie wystawy z okazji 75 rocznicy urodzin tego seryjnego mordercy. Lepiej trafiły pozostałe dzieci, które zwiedzały zabytki i muzea Krakowa (klasy V – VII), ogród botaniczny w Gliwicach oraz kanał gliwicki ( klasy czwarte).

Dalsze wiadomości są bardzo skąpe. W roku szkolnym 1954/55 kilka starszych klas odwiedziło Gliwice, Warszawę, Kraków i Szyndzielnię. Cztery lata później (rok szkolny 1958/59) odbyły się wyjazdy do Opola, Warszawy i w Pieniny.

Podczas ostatniej odnotowanej wyprawy (maj 1963 r.) dzieci z klas VIa i VIIb spotkało takie coś:

Kronika Szkoły 1934-1965

Nie chce mi się pisać, kto to był Zawadzki – można podsumować, że to jeden z tych, “dzięki” którym polskie dzieci cieszyły się, gdy na pamiątkę dostały pudełko po czekoladkach, bo o czekoladkach mogły pomarzyć…

Żeby nie skończyć pesymistycznie, to szybki rzut oka na szkołę, która przez około 20 lat sąsiadowała z SP 30/8, czyli SP 31/9. Dzieci, które tam uczęszczały, pojechały w 1947 r. na taką wyprawę (zwracam uwagę na środek transportu):

Kronika Szkoły 1939-1951

Równolegle klasy czwarte i Va pojechały do Ząbkowic do huty szkła. Klasie VIa zorganizowano prawie tygodniowy wyjazd nad morze, a w drodze powrotnej dzieci oglądały ruiny Warszawy. 15 czerwca Vb i VIb pojechały do Częstochowy,
a właściwie na Jasną Górę, gdzie wzięły udział w nabożeństwie i zwiedziły klasztor.

W październiku 1948 r. prawie setka uczniów udała się do Wrocławia na wystawę Ziem Odzyskanych. Dwa lata później zwiedzano gliwicką palmiarnię oraz Hutę „Florian” w Świętochłowicach.

No cóż, szkolne wycieczki sprzed kilku dziesięcioleci różnią się bardzo od dzisiejszych. Wśród zwiedzanych miejsc pozostały Kraków czy Pszczyna, ale miejsca oczywiste i bliskie, takie jak Ochojec, Kostuchna czy Trójkąt Trzech Cesarzy budzą zdecydowanie mniejsze zainteresowanie. Może turystyczne przykłady z życia naszych przodków jednak kogoś do takich nieodległych wypraw zainspirują – kolejny sezon wycieczkowo-rowerowy już za parę miesięcy, więc pomysł na spacer lub przejażdżkę jak znalazł.

 

Źródła:

Schulchronik 1886-1919

Kronika Szkoły 1934-1965

Kronika Szkoły 1939-1951

Zbiory MHK i BŚ

https://www.mhk.katowice.pl/index.php/edukacja/encyklopedia/leksykon-struktur/361-f-struktur

Wszystkie zdjęcia pochodzą z kroniki SP 30/8, której skany znajdują się na stronie sbc.org.pl. Autor/autorzy zdjęć są nieznani.

 

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *